wtorek, 9 października 2012
Rozdział 9
Ej jeśli już wejdziesz i przeczytasz to napisz komcia ;3 Okiii? To dzięki Waszym opiniom jestem w stanie pisać następne rozdziały ;* /Lusiaczek
Zayn.
Ałć! Co jest?! Odwaliło mu czy co? Wstałem i się rozejrzałem za Liamem. Nie było go. Podbiegła do mnie Kat.
- Nic ci nie jest?- zapytała a ja kiwnęłem głową że nie. Przyszedł Pan Jerry i skupił na siebie uwagę zbiorowiska. Nie obchodziły mnie jego słowa, teraz zastanawiałem się co Katherinami odpowie... i czy wogóle odpowie. Niestety milczała... a może to i dobrze? Może chroni mnie przed bolesną prawdą? Podeszliśmy do szklanej kuli... było przydzielanie do grup. Wylowowałem karteczkę z napisem RED... podglądnęłem co ma Kat. JESTEŚMY W TEJ SAMEJ GRUPIE! No dobra... będę miał trochę czasu by z nią pomówić. W mojej grupie znalazł się jeszcze Loui, Harry i Niall. Dobrze że Liama nie było bo nie ręczę z siebie gdy go zobaczę... a tak wogóle to gdzie on polazł? Jerry żucił monetą... reszka - uciekamy. Katherina nadal milczała co bardzo mnie martwiło. Widać było że myślała... Drużyna szukających zaczęła odliczać 5 minut. Poszliśmy w las, mieliśmy się trzymać blisko grupy... Chwyciłem Kat za ręke w obawie że w Lesie ją zgubię i biegliśmy. Pociągnąłem dziewczynę za sobą, biegliśmy lekko na prawo zbaczając z kursu. Gdy oddaliliśmy się lekko od grupy stanąłem. Kat oparła się zadyszana o drzewo.
- I co ty na to?- zapytałem
- ...- odpowiedziała mi cisza.
- Rozumiem... przepraszam...- już chciałem iść ale się odezwała.
- Zayn, dasz mi trochę czasu? Potrzebuję pomyśleć! Muślisz że to takie proste? Chłopak o którym nic nie wiem, którego poznałam wczoraj a gadałam przez godzinę wyznaje mi miłość i mam odpowiadać bez zastanowienia?! Ja nawet nie wiem czy to prawda !
- Nie wierzysz mi? - podeszłem do niej szybkim krokiem. Nadal była oparta o gruby pień. położyłem ręce między jej głową i pochyliłem się.
- To ja ci to udowodnię...
Musnąłem jej usta moimi. Niee to nie wystarczy... pogłębiłem pocałunek. Nie no nie dowiary! Nie odepchnęła mnie a na dodatek oddała mi pocałunek! Smakowała miętą i maliną... pachniała podobnie. Myślałem że moje serce zaraz wyskoczy! Przycisnąłem ją do drzewa a pocałunki stawały się bardziej namiętne... Wkońcu udało jej się odemnie oderwać. Sam byłem zaskoczony moim zachowaniem... nigdy takiego czegoś nie zrobiłem ale podobało mi się.
- Nadal nie wierzysz? - zapytałem zadziornie.
Czułem że się zmieniam... ale na lepsze czy gorsze?
Katherina;
Nie no co on odwalił!? Pogrzało go? Jak ja go nawet nie znam! Jakby to był ktoś inny powiedziałabym nie... ale to Zayn! Sama nie wiem co do niego czuję. Cały czas o tym rozmyślałam będąc ciągnięta przez niego. W końcu się zatrzymaliśmy oparłam się o drzewo łapiąc oddech.
- I co ty na to?- Zapytał mnie brunet.
No jak to co?! Nie no ja już nie wiem sama...Nie myśląc co mówię krzyknęłam:
- Zayn, dasz mi trochę czasu? Potrzebuję pomyśleć! Myślisz że to takie proste? Chłopak o którym nic nie wiem, którego poznałam wczoraj a gadałam przez godzinę wyznaje mi miłość i mam odpowiadać bez zastanowienia?! Ja nawet nie wiem czy to prawda !
- Nie wierzysz mi? - Odpowiedział pytaniem.
Następnie do mnie podszedł. Uwięził mnie między drzewem a sobą i się pochylił. Czułam jego oddech.. był słodki aż mi śmina naciekła do ust. Przełknęłam ją. Gdy stał tak blisko myślałam że padnę na zawał. Jego oczy... W jego ciemnych oczach dostrzegłam miłość, pragnienie i strach... stracz przed odrzuceniem.
- To ja ci to udowodnię...
Powiedział to dosłownie centymetr od moich ust a po plecach przebiegł mi dreszcz podniecenia. Z początku pocałował mnie dolikatnie jakby bał się że go odepchnę... nie nie zamierzałam tego robić. Nawet jak bym bardzo chciała, nie potrafiła bym. Moje ciało samo zareagowało i jak rozchylił usta wssałam się dosłownie w niego. Było mi gorąco i byłam podniecona. Nasze języki toczyły zawziętą bitwę. Kat OGARNIJ SIĘ! Krzyknął rozsądek. Położyłam dłoń na jego klatce piersiowej następnie niechętnie go odepchnęłam. Spojrzałam teraz w jego oczy i widziałam w nich truimf i spełnienie oraz bezgraniczną miłość. Co ja najlepszego zrobiłam!...
- Nadal nie wierzysz?- Zapytał mnie głosem którego w jego wypadku nie słyszałam. On się ze mną droczy? Ten głos był władczy i pewny siebie... który niebezpiecznie mnie pociągął. Nie zdziwiła bym się że gdyby jeszcze raz się odezwał się tak to rzuciła bym się na niego i wpoiła w jego usta. Na szczęście lub nieszczęście milczał. Jego twarz znowu przybrała wyraz wstydliwego chłopca. Czar prysł. Wróciłam do teraźniejszości i spojrzałam na zegarek 10:40 o nie od 10 minut nas szukają!
- Lepiej chodźmy szukać grupę! Pewnie są już daleko!- krzyknęłam.
Pobiegliśmy. Zayn był blisko mnie co z lekka mnie irytowało, ale nie dziwiłam się.
Subskrybuj:
Komentarze do posta (Atom)
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz