sobota, 20 października 2012

Rozdział 11


Louis:


- Już jest ciemno, chodźmy do obozu po kogoś...oni nam pomogą ich szukać!- Powiedział wyczerpanym tonem Harry.
- Nie. - Odpowiedziałem. po czym ruszyłem w głąb lasu. Ej przecież przyjaciół nie zostawia się w potrzebie! a Kat... ona mnie inspirowała i zdecydowanie ją lubię. Boje się powiedzieć to Hazzie... bo se jeszcze pomyśli bóg wie co. Widzę ból w jego oczach gdy na mnie patrzy... zraniłem go jakoś? Nie wiem... będę musiał z nim poważnie porozmawiać, ale na to przyjdzie czas później... na razie musimy znaleźć Zayna i Kat. Przedzierałem się przez drzewa nie myśląc o tym by zwolnić... nagle natknąłem się na miejsce gdzie jak się domyśliłem, niedawno palono ognisko. To mógł być każdy! Ale jednak już coś znaleźliśmy. Zatrzymaliśmy się na chwilę z chłopakami, a Niall wyjął butelkę wody i chipsy z plecaka. Zabraliśmy się za jedzenie.



Harry:

Ehh ja już sam nie wiem... co go łączy z Kat?! Ale przecież... gdyby było to coś głębszego, powiedział by mi prawda? Umm... nareszcie odpoczęliśmy, była 20 godzina a my zbieraliśmy się by ruszyć na dalsze poszukiwania.
- Gdzieś muszą być no nie? Przecież nie zniknęli- powiedział przerażony Niall.
- Znajdziemy ich zobaczysz- powiedziałem po czym przytuliłem go by dodać mu otuchy. Louis rzucił mi złowrogie spojrzenie... Mam dość!
- Louis! - krzyknąłem
- Hmm? - zapytał jakby nic się nie stało. Niall patrzył na nas zdziwiony.
- Nie mam ochoty tego znosić! Zapewniasz mnie że nic nie czujesz do Kat, ale jednak to ty jesteś najbardziej zaangażowany w jej szukanie! Hmmm a może chodzi o Zayna?- gdy mówiłem zbliżałem się do niego - Może to Zayn zajmie moje miejsce?
- Harry...- powiedział zmieszany
- Nie! Nie będę tego znosić!!! Nie rozumiesz tego? Ja cię kocham! Ranisz mnie robiąc takie rzeczy!!!
Nastała niezręczna cisza. Niall patrzył się na mnie zdziwiony, a Loui... Louis płakał. Nic nie mówił, stał tylko i płakał. Nabrałem ochoty aby podbiec do niego i go pocałować ale zrezygnowałem bo usłyszałem za sobą głos.
- Harry? - odwróciłem się i ujrzałem Zayna tulącego do siebie Kat. Chłopak był cały we krwi, ale dostrzegł to pierwszy Niall bo rzucił się w ich stronę.
- Kat, Kat!! Nic ci nie jest? - pytał przerażony
- Ał... co jest? - zapytała zaspana
- Nic jej nie jest... tylko.. ummm
- O Niall! Loui!! Harry!? Co Wy tu robicie?!
- Szukaliśmy was - odpowiedziałem...
- Trzeba Zayna do pielęgniarki zaprowadzić! Ledwo przeżył!
I tak też zadzwoniliśmy do Liama, bo tylko jego numer mieliśmy...


Liam:

- Halo?- zapytałem zaspany. Odkąt wróciłem z panem Jerrym spałem... a teraz ktoś mnie obudził... a miałem taki fajny seeeen.
- Liam?- usłyszałem przerażony głos Kat, od razu zerwałem się z łóżka.
- Kat? Tak to ja, co się stało?
Opowiedziała mi że zgubili się z Zaynem... i że znaleźli ich i chłopacy, a teraz nie wiedzą jak mają wrócić.
- Już biegnę do pana Jerrego!
Gnałem co sił w nogach, pan Jerry nie spał a gadał z panem policjantem.
- proszę pana!! Kat dzwoni! - podałem mu telefon i czekałem z niecierpliwością na informacje. Po jakiś 5 minutak rozłączył się
- Panie Brown, proszę skierować oddział poszukiwaczy na dziki plącz. W okolicach jest cała piątka.
Policjant kiwnął głową i zaczął mówić coś do radia.
- Panie Jerry ja też idę!- poinformowałem.
- Niema mowy, zostaniesz tutaj... będziesz potrzebny. Idź do pielęgniarki i poinformuj ją że wkrótce pojawią się u niej pacjenci, migiem!
- doobra...
Pobiegłem pod pokój pani Roxann i zapukałem, po chwili kobieta mi otworzyła.
- Słucham Liamie, potrzebujesz czegoś?
Przekazałem jej wiadomość od pana Jerrego na co ona kiwnęła głową i udała się do izby. Nie miałem co ze sobą zrobić, kręciłem się w tą i we wtę. Martwiłem się o Katherinę... a jak coś się jej stało? Szybko odegnałem od siebie tę myśl. Siedziałem właśnie na ganku, przed izbą pielęgniarki gdy usłyszałem jak ktoś jedzie. Podszedłem do bramy, tak to był wóz policyjny, a na miejscu a obok kierowcy dostrzegłem Louiego.
- Liam, zaraz po wizycie u pielęgniarki zabierzesz Kat do jej pokoju! I nawet nie dyskutuj! - krzyknął do mnie pan Jerry po czym podbiegł do samochodu wyjąć Zayna. Był w opłakanym stanie... i chyba nieprzytomny. Zaraz po nim z auta wyszła Kat. Gdy mnie zobaczyła, na początku się zawahała... ale potem rzuciła mi się w ramiona. Przytuliłem ją ostrożnie, niepewny czy jest cała.
- Nic ci nie jest? - zapytałem...
- Nie, ale Zayn... on cierpi.
- Zaraz mi wszystko opowiesz, najpierw idziemy do pani Roxann !
Zgodziła się bez kłótni. Jako pierwszych przeglądnęła Harrego, Nialla i Louiego, byli cali więc poszli do naszego pokoju. Następna była Kat, nic jej nie było pomijając delikatne zadrapania i lekkie siniaki gdzieniegdzie. Zgodnie z poleceniem Jerrego odprowadziłem ją, a po drodze opowiadała co sie stało. Czułem że coś ukrywała ale nie drążyłem tego tematu. W końcu od niechcenia zapytałem:
- Kat, czy ty czujesz coś do Zayna?
-...
- Ehh... a Lubisz mnie chociaż?
- Tak.
- Kochasz go... prawda.?
- ...
Stanąłem i obróciłem ją w moją stronę. Spojrzałem prosto w jej piękne błękitne oczy i powiedziałem:
- Widzę to... nie jestem ślepy ! To w jaki sposób na niego patrzysz! Kochasz go przyznaj!
- J-ja nnnie wiem- powiedziała roztrzęsiona.
Nic nie poradzę, emocje wzięły górę... pocałowałem ją. Zdziwiłem się gdy ona chwyciła mnie za włosy i przyciągnęła do siebie. Czułem się jakby motyle latały mi w brzuchu a do głowy wlano miodu. Niechętnie oderwałem się od niej delikatnie i szepnąłem:
- Wiem że go kochasz...
- Tak, ale ciebie także... j-ja nie wiem już co mam robić!- Odskoczyła ode mnie. Zauważyłem że płacze.
- Dziękuję, dalej sama trafię! - krzyknęła i pognała w stronę domku.
Stałem jak wryty i nie mogłem pozbyć się tych słów z głowy... Ona mnie kocha. Jedyną przeszkodą był Zayn...

sobota, 13 października 2012

Rozdział 10


<3/Lusiaczek


Niall:


Heh ale komedia romantyczna! To było do przewidzenia że Li też podkochuje się w Kat... ale no troche przesadził bijąc Zayna. No bo przeciaż miał okazje, prawda? Mógł zapytac się jej wcześniej... Poszukałem wzrokiem siostry ale nigdzie jej nie zobaczyłem, Zayna też nie było. Ej co jest grane... Blue nas jusz szukają od 20 minut... powinni już być tutaj! Widziałem jak się oddalają ale trzymali się blisko grupy. Podeszłem do Louiego i Harrego i poprosiłem o pomoc.. nie mogłem tego olać! Przecież to moja siostra! Chłopacy zgodzili się mi pomóc, tak więc nic nie mówiąc pani Laurze bo to ona była z nami w grupie jako opiekunka, oddzieliliśmy się od grupy.
- Poszli tam - wskazałem nieco na lewo...
- Chodźmy!- Powiedział Loui po czym pobiegł w tamtę stronę.
Spojrzeliśmy po sobie z Harrym i udaliśmy się za nim. Muszę odnaleźć Kat.




Liam:


Siedziałem pod zawalinym pniem i myślałem. Gupi byłem bo nie powiedziałem jej wcześniej! Jakie ja mam teraz u niej szanse!? Nie no spieprzyłem sprawę! To jasne...
- Liam! Gdzie jesteś no! - usłyszałem głos pana Jerrego.
Niechętnie wyszłem z kryjówki ukazując mu się.
- Nigdy więcej tak nie znikaj! Rozumiesz?! Martwiłem się!
- Najwidoczniej tylko pan się martwił...
- Chodź do ośrodka... odpoczniesz sobie, no chyba że wolisz dołączyć go gry?
- Nie... chce iść do domku...
Tak też poszliśmy. Jerry coś do mnie mówił ale go niesłuchałem. Bolało mnie serce, teraz już złamane... Ej no co jest ze mną?! Liam Payne nigdy tak łatwo się nie poddaje! Jeszcze o nią zawalczę...



Katherina:


Łaziliśmy po lesie już od godziny i nadal nie natknęliśmy się na żadną wskazówkę! No co jest?! Przecież w tej grze trzeba dawać jakieś znaki no nie?!W tym momencie zaburczało mi w brzuchu.
- Ehh głodna jestem! Długo jeszcze będziemy się kręcić w kółko? - Zapytałam zrezygnowana...
- Ja też... - Wyjął telefon z kieszeni - Kurdę padła! Masz do kogoś numer? - Zapytał smutno Malik.
Pomyślałam o Liamie... nie tylko nie on, nie teraz. A od Nialla telefonu nie brałam kurdę!
- Nie nie mam... - Teraz ja wyjęłam telefon i zobaczyłam że zostały 2 kreski.
- Moja niedługo też siądzie! HALOOO JEST TU KTOOO- Krzyknęłam zdesperowana. Nie no ja chcę już do obozu! Była 12, słońce grzało przez korony drzew. No przynajmniej nie muszę się martwić zimnem... Zayn szedł przedemną a ja rozglądałam się czy przypadkiem w pobliżu nie ma jakiś dzikich zwierząt. Nagle usłyszałam krzyk, to Zayn... najpierw wpadł w rów a gdy próbował wstać ziemia się osunęła i poturlał się z góry. Panicznie się przeraziłam, pobiegłam za nim uważając by nie pójść w jego ślady i się nie potknąć. Gdy się przy nim znalazłam ujrzałam niezbyt miły widok. Był nie przytomny a z rany na jego głowie leciała krew.
- Och Zayn! Nic ci nie jest? - Krzyknełam klękając przy nim. Odpowiedział mi cisza.
Rozpłakana sprawdziłam puls. Naszczęście serce biło ale oddech był przerywany.
- Zayn słyszysz mnie! Proszę odezwij się!- Krzyczałam do niego - Błagam nie rób mi tego noo- potrząsałam jego ciałem.
O mój boże, a jak się nie obudzi?! Nie, on musi się obudzić! Odegnałam od siebie tę myśl.
- Błagam, Zayn obudź się obudź.... Ja .. ja, nie dam rady bez ciebie! Proszę nie opuszczaj mnie... ja....- w tej chwili ruszył palcem od ręki za którą go trzymałam. - Słyszysz mnie?! Zayn Ja cię Kocham! Kocham cię !!! Tak! Obudź się noo! - Ej co jest...... nie słyszałam juz jego oddechu... Sprawdziłam puls stawał się coraz wolniejszy Zatrzymał się. Nie NIe Nie!!!!!
Puściłam jego rękę i zaczęłam masaż serca raz... dwa... trzy... uff...do 30 Pochyliłam się i sztuczne oddychanie. Nie chciałam odrywać się od jego zimnych ust, ale tak jak się uczyłam.. znowu masaż. I tak po trzech próbach odzyskał puls. Opadłam wyczerpana na jego klatkę piersiową i cieszyłam się coraz bardziej z każdym stuknięciem jego serca. Jezu uratowałam go! Usiadłam i spojrzałam się na jego twarz. Wyglądał jak małe dziecko gdy spał. Rozerwałam rękaw od koszulki po czym zaczęłam prowizoryczny opatrunek na głowę by nie tracił już krwi. Gdy skończyłam oceniłam inne obrażenia. Na szczęście nie było już nic poważnego. Położyłam się obok niego bo zauważyłam że zaczął marznąć od braku ruchu. Zaczęłam gładzić jego poliszek. Czułam lekki jednodniowy zarost. Jezdziłam dłonią wzdłóż jego kości policzkowej, wokół skroni aż do bójnych włosów, teraz ubrudzonych suchą krwią. Patrzałam na jego zamknięte oczy i podziwiałam długie i gęste ciemne żęsy i równe brwi. Jaki on przystojny... Nie dziwię się że go nie odepchnęłam gdy mnie całował. Ale czy napewno go kocham? Niemam pojęcia... krzyczałam że go kocham pod napływem mieszanych emocji... czy to słyszał? Jak wstanie to się dowiem. Usnęłam wyczerpana z dłonią na jego policzku. Gdy wstałam wyjęłam telefon i zdążyłam zobaczyć że jest 17 potem padła bateria, Zayn nadal spał. Zaburczało mi w brzuchu. No tak nie jadłam nic od śniadania więc to nie dziwne. Delikatnie wstałam i rozejrzałam się. Na dworze było ciemno a wkoło rozlegały się dziwne dźwięki. Nade mną jakieś ptaki wkółko latały i skrzeczały... Ptaki! A jak są ptaki są też i jajka! Przyglądałam się koronom drzew.... Jest znalazłam gniazdo... no to mamy co jeść.
Rozpaliłam ognisko zapalniczką którą znalazłam w Zayna kieszeni i przygotowałam 2 z 5 znalezionych jajek. Smarzyłam je na płaskim kamieniu. Czułam się jak jakiś jaskiniowiec. Gdy zjadłam nadal byłam głodna ale już trochę mniej a tamte jajka zostawiłam Malikowi. Siedziałam nad  nim i przyglądałam mu się. Badałam karzdy centymetr jego ciała i zapamiętywałam go. Zapach jego ciała działał na mnie pobudzająco... Nagle chłopak poruszył się i przymróżył oczy.
- Katherina?- wychrypiał.
No oczywiście musiał wstać w takim momencie? Gdy byłam podniecona jego widokiem... Rzyciłam się na niego, pragnęłam jego ust, teraz już ciepłych. Podobało mi się to że nie miał sił, przez co ja mogłam przejąć władzę nad przebiegiem zdarzeń. Zagłębiłam się w pocałunku, czułam że mu się podoba. Byłam delikatna. I Znowu ten głos rozsądku pojawił się w mej głowie, a przed zamkniętymi powiekami ukazała mi się sytuacja z dzisiejszego ranka, jak Liam stał blisko mnie. Przypomniało mi się jak się wtedy czułam gdy pocałował mnie w policzek. Oderwałam się natychmiast od Malika. Spojrzał na mnie zawiedziony acz kolwiek z miłością. Jezu kobieto ogarnij się! Ganiłam się w myślach.
- Wow...- powiedział zadyszany.
- Umm, no ten... jesteś głodny? - Zapytałam a on skinął głową.
Gdy przyrządzałam chłopakowi jajka trwała grobowa cisza. Zayn przyglądał się mnie. Dałam mu jedzenie na prowizorycznym talerzu z liści.
- Oh, dziękuję.. bardzo pomysłowe - powiedział  i obdarował mnie boskim uśmiechem.
Jak zjadł zaczął mówić.
- Okey, to powiesz mi ile spałem? I hmm co do cholery stało mi się w głowę?
Opowiedziałam mu wszystko jak najlepiej umiałam, omijając oczywiście fragmenty w których wyznałam mu miłość...
- Ahh... Czyli jestem Ci wdzięczny życie... Dziękuję Kochana..- odpowiedział i spojrzał mi głęboko w oczy.



Zayn.
Obudziłem się, kręciło mi się w głowie. Przez przymróżone powieki kogoś dostrzegłem.
- Katherina?
Odpowiedział mi pocałunek. Zaszumiało mi w głowie od miłości znajdującym się w tym pocałunku. Pachniała i smakowała słodko, ona chyba zawsze tak ma. Zatraciłem się w pocałunku do reszty. Całowałem ją tak jakby od tego zależało moje życie... moje żecie. I w tym momencie zaatakowało mnie wspomnienie. Leżałem w objęciach Kat o ona wrzeszczy że mnie kocha... ostatnia rzecz jaką pamiętam, potem straciłem świadomość. Ona mnie kocha? Teraz Kat obdarowała mnie ostatnią sekundą niepewnego już pocałunku z jej strony, i oderwała się szybko ode mnie. Szumiało mi w głowie.... szaleję na jej punkcie!
-Wow - wysapałem.
Zapytała się czy głodny a ja odpowiedziałem że tak. Przyrządziła mi jajka...Chłonęłem karzdy jej ruch. Wykonywała wszystko z taką gracją! Później zapytałem sie jej co się stało. Opowiedziała mi wszystko starannie omijając fragment wktórym mówi że mnie kocha... no cóż. Ale dobre i to, że to powiedziała. Wiem to napewno. Katherina zdalazła wielkie przewalone drzewo pod którym się skryliśmy. Przytuliłem do siebie dziewczynę, bo trzęsła się z zimna. Zasnęła w mych ramionach, a ja obserwowałem okolicę i rozmyślałem. Rozmyślałem nad tym jak my do cholery dostaniemy się do obozu...

wtorek, 9 października 2012

Rozdział 9


Ej jeśli już wejdziesz i przeczytasz to napisz komcia ;3 Okiii? To dzięki Waszym opiniom jestem w stanie pisać następne rozdziały ;* /Lusiaczek


Zayn.

Ałć! Co jest?! Odwaliło mu czy co? Wstałem i się rozejrzałem za Liamem. Nie było go. Podbiegła do mnie Kat.
- Nic ci nie jest?- zapytała a ja kiwnęłem głową że nie. Przyszedł Pan Jerry i skupił na siebie uwagę zbiorowiska. Nie obchodziły mnie jego słowa, teraz zastanawiałem się co Katherinami odpowie... i czy wogóle odpowie. Niestety milczała... a może to i dobrze? Może chroni mnie przed bolesną prawdą? Podeszliśmy do szklanej kuli... było przydzielanie do grup. Wylowowałem karteczkę z napisem RED... podglądnęłem  co ma Kat. JESTEŚMY W TEJ SAMEJ GRUPIE! No dobra... będę miał trochę czasu by z nią pomówić. W mojej grupie znalazł się jeszcze Loui, Harry i Niall. Dobrze że Liama nie było bo nie ręczę z siebie gdy go zobaczę... a tak wogóle to gdzie on polazł? Jerry żucił monetą... reszka - uciekamy. Katherina nadal milczała co bardzo mnie martwiło. Widać było że myślała... Drużyna szukających zaczęła odliczać 5 minut. Poszliśmy w las, mieliśmy się trzymać blisko grupy... Chwyciłem Kat za ręke w obawie że w Lesie ją zgubię i biegliśmy. Pociągnąłem dziewczynę za sobą, biegliśmy lekko na prawo zbaczając z kursu. Gdy oddaliliśmy się lekko od grupy stanąłem. Kat oparła się zadyszana o drzewo.
- I co ty na to?- zapytałem
- ...- odpowiedziała mi cisza.
- Rozumiem... przepraszam...- już chciałem iść ale się odezwała.
- Zayn, dasz mi trochę czasu? Potrzebuję pomyśleć! Muślisz że to takie proste? Chłopak o którym nic nie wiem, którego poznałam wczoraj a gadałam przez godzinę wyznaje mi miłość i mam odpowiadać bez zastanowienia?! Ja nawet nie wiem czy to prawda !
- Nie wierzysz mi? - podeszłem do niej szybkim krokiem. Nadal była oparta o gruby pień. położyłem ręce między jej głową i pochyliłem się.
- To ja ci to udowodnię...
Musnąłem jej usta moimi. Niee to nie wystarczy... pogłębiłem pocałunek. Nie no nie dowiary! Nie odepchnęła mnie a na dodatek oddała mi pocałunek! Smakowała miętą i maliną... pachniała podobnie. Myślałem że moje serce zaraz wyskoczy! Przycisnąłem ją do drzewa a pocałunki stawały się bardziej namiętne... Wkońcu udało jej się odemnie oderwać. Sam byłem zaskoczony moim zachowaniem... nigdy takiego czegoś nie zrobiłem ale podobało mi się.
- Nadal nie wierzysz? - zapytałem zadziornie.
Czułem że się zmieniam... ale na lepsze czy gorsze?





Katherina;


Nie no co on odwalił!? Pogrzało go? Jak ja go nawet nie znam! Jakby to był ktoś inny powiedziałabym nie... ale to Zayn! Sama nie wiem co do niego czuję. Cały czas o tym rozmyślałam będąc ciągnięta przez niego. W końcu się zatrzymaliśmy oparłam się o drzewo łapiąc oddech.
- I co ty na to?- Zapytał mnie brunet.
No jak to co?! Nie no ja już nie wiem sama...Nie myśląc co mówię krzyknęłam:
- Zayn, dasz mi trochę czasu? Potrzebuję pomyśleć! Myślisz że to takie proste? Chłopak o którym nic nie wiem, którego poznałam wczoraj a gadałam przez godzinę wyznaje mi miłość i mam odpowiadać bez zastanowienia?! Ja nawet nie wiem czy to prawda !
- Nie wierzysz mi? - Odpowiedział pytaniem.
Następnie do mnie podszedł. Uwięził mnie między drzewem a sobą i się pochylił. Czułam jego oddech.. był słodki aż mi śmina naciekła do ust. Przełknęłam ją. Gdy stał tak blisko myślałam że padnę na zawał. Jego oczy... W jego ciemnych oczach dostrzegłam miłość, pragnienie i strach... stracz przed odrzuceniem.
- To ja ci to udowodnię...
Powiedział to dosłownie centymetr od moich ust a po plecach przebiegł mi dreszcz podniecenia. Z początku pocałował mnie dolikatnie jakby bał się że go odepchnę... nie nie zamierzałam tego robić. Nawet jak bym bardzo chciała, nie potrafiła bym. Moje ciało samo zareagowało i jak rozchylił usta wssałam się dosłownie w niego. Było mi gorąco i byłam podniecona. Nasze języki toczyły zawziętą bitwę. Kat OGARNIJ SIĘ! Krzyknął rozsądek. Położyłam dłoń na jego klatce piersiowej następnie niechętnie go odepchnęłam. Spojrzałam teraz w jego oczy i widziałam w nich truimf i spełnienie oraz bezgraniczną miłość. Co ja najlepszego zrobiłam!...
- Nadal nie wierzysz?- Zapytał mnie głosem którego w jego wypadku nie słyszałam. On się ze mną droczy? Ten głos był władczy i pewny siebie... który niebezpiecznie mnie pociągął. Nie zdziwiła bym się że gdyby jeszcze raz się odezwał się tak to rzuciła bym się na niego i wpoiła w jego usta. Na szczęście lub nieszczęście milczał. Jego twarz znowu przybrała wyraz wstydliwego chłopca. Czar prysł. Wróciłam do teraźniejszości i spojrzałam na zegarek 10:40 o nie od 10 minut nas szukają!
- Lepiej chodźmy szukać grupę! Pewnie są już daleko!- krzyknęłam.
Pobiegliśmy. Zayn był blisko mnie co z lekka mnie irytowało, ale nie dziwiłam się.



poniedziałek, 8 października 2012

Rozdział 8





Harry:

Tsaa, od momentu w którym Liam nas zobaczył atmosfera była napięta. Loui bał się przebywać w moim towarzystwi, bał się ujawnienia. Bolało mnie to... nie mam pojęcia czemu ludzie nie potrafią tego przyjąć do wiadomości?! U Nas w mieście ludzie naszej orientacji są gnębieni i upokarzani. dlatego też boimy się pokazać. Szłem koło Louiego nad jezioro. Milczeliśmy. Wiem że myślał o tym samym co ja, nie miał maski niegrzecznego chłopca na sobie . Teraz wyglądał tak jakbymiał się zaraz rozpłakać. Nie mogłem znieść tego widoku więc przytuliłem go... jak kumpla nie partnera.
- Dziękuję - szepnął.
Uśmiechnąłem się pocieszająco. Niech wie że nie jest sam. Niech wie że go kocham i z niego nie zrezygnuję. Gdy doszliśmy nad jezioro naszym oczom ukazał się przepiękny widok. Od tafly wody odbijało się słońce a w tle był las. Jak romantycznie... Liam zrobił zbiórkę i nas policzył następnie pan Jerry poinformował nas jak zachowywać się w wodzie, że można wypozyczac kajaki i rowerki wodne itp. Na początku usiedliśmy nad brzegiem a gdy zobaczyłem jak Loui się zadręcza  myślami nie wytrzymałem. Zacząłem w niego chlapać na co on zareagował śmiechem i piskiem, oczywiście nie był obojętny bo zaraz potem wbiegł ze mną do wody. Byłem cały mokry, on tak samo. Ciuchy mi ciążyły gdy pływałem a ludzie się z nas śmiali. Obserwowałem cały czas Tomma jak nurkuje, gdy sie wynurzył miał coś w ręku. Równocześnie zaczęłiśmy się śmiać i wybiegliśmy z wody. Ja dlatego bo Lou złapał rybę i groził mi nią. W końcu mnie dopadł, inni śledzili karzdy nasz ruch a najbardziej Li. Czułem na sobie jego wzrok gdy Lou na mnie usiadł. Mimo mojego protestu włożył mi tą rybę do ust a ja chcąc, nie chcąc ugryzłem ją by uszczęśliwić go.
- No co jest koteczku? Dobra rybka? - Zapytał Lou.
Kiwnąłem głową na co wszyscy wpadli w niekontrolowany śmiech. Hmm smak surowej ryby oraz jej zapach zaczął już mi dokuczać więc wstałem i oddałem ją chłopakowi.
- Dziękuję, najadłem się przed wyjściem Louiś ... Ale dziękuję za dobre chęci! - Droczyłem się z nim.
- Umm no ten, niema spraaawy Hazz... później ją zjeeeemy. - odpowiedział.
I znowu śmiech. Fajnie, robimy tutaj za atrakcję główną. Tylko szkoda jeszcze że nie możemy okazywaś se uczuć...
Wynajęliśmy kajak i wypłynęliśmy na jezioro. Tam mieliśmy chwilę spokoju i mogliśmy porozmawiać.




Niall:


Niee no Hazz z Lou jak czegoś nie odwalą to nie będą sobą! Obserwowałem całe ich przedstawienie ze śmiechem... Nie mogłem się przez nich ogarnąć. Na szczęście uspokoiłem się troche gdy ci poszli pływać kajakiem . Zayn rozmawiał przez telefon a Li rozmawiał z panem Jerrym. Tak więc podeszłem do Katheriny. Usiadłem obok niej na kocyku u upajałem się słońcem.
- Umm fajnie tu jest no nie? - zapytała.
- Noo... jest dopiero drugi dzień a ja martwię się powrotem...
- Hehh noo mam tak samo..
- Ej a ty jesteś z Lou ?
- Umm? Niee, to jest przyjaciel. A co ?
- pytam bo.. heh, wpadłaś w oko Zaynowi.
- Ahh, tsa domyśliłam się..
- Co o nim sądzisz?
- O Zaynie?
- Nom
- Hmm jest słodki. Heh zauważyłam że często się przy mnie jąka.
- No widzisz... tak na niego reagujesz, gdybym nie dowiedział się że jestem twoim bratem, pewnie też ubiegał bym się o twoje względy!
- Nie no przesadzaasz!
- Naprawdę! Jesteś śliczna! Ehh i przez to muszę cię pilnować przed takimi jak Louis lub Harry!
-Haha! Niee nie musisz uwież!
- Ja tam i tak wiem swoje... Ej a porozmawiasz z Zaynem? Ummm no bo mu naprawdę na tobie zależy...
- Zrobię co w mojej mocy. O idzie tu!
- Mam go uprzedzić?
- Niee, musi dać se radę heh.
- Yyy n-no Hej w-wamm mmogę się p-przysiąść?
- Haha no pewnie! - powiedziała Kat uśmiechając się do niego. Zayn widząc to omal nie upadł haha. Chłopak usiadł obok mnie przez co znalazłem się w środku. Z począrku rozmowa się nie kleiła ale potem jakoś się udało. Zayn trochę ogarnął jąkanie się i można było się z nim dogadać. Opowiadaliśmy sobie o naszych rodzinach, szkołach i ogółem życiu. Na wieść o tym że Kat nie ma chłopaka Malik odetchnął z ulgą a ta zaczęła się śmiać. Chłopak puścił buraka ale nie uciekł. Jak na początek nieźle mu idzie!
- Ej idę do Liama ok? Zostawiam was SAMYCH- Dałem nacisk na ostatnie słowo a Zayn zrobił przerażoną minę.
- No dobrze, dobrze, Pogadamy se z Zaynem no nie? - powiedziała Kat i puściła mi oczko.
Podeszłem do Liama który składał jakieś papiery. Zaproponowałem pomoc a ten się zgodził.
- Ej co ty na to żeby pośpiewać? - zapytał Li
- A muzyka?
- No przecież pani Laura wzięła gitarę!
- Ahh, no w sumie to nie ma problemu, możemy spróbować. Mam iść po Zayna?
- No spoko, tylko ruchy bo niedługo zbiórka bo będą podchody!
- ok.
Idąc w stronę siostry i Malika zobaczyłem że ten jest już pewniejszy w jej towarzystwie. Pewnie powiedział coś śmiesznego bo ta zaczęła się śmiać a on przybierał dziwne pozy by bardziej rozśmieszyś moją siostrę.
- Ej gołąbeczki kradnę cię Zayn.- poinformowałem
Ten zrobił zaskoczoną minę.
- Co się stało?
- Idziemy śpiewać z Liamem przed zbiórką!
- N-no ja n-n-nieeewiem....
- Oj daj spokój! Dasz radę Zayn wierzę w ciebie! - powiedziała Kat.
Chłopak uśmiechnął się i wstał.
- No dobra...
Kat go przytuliła, mnie też ale zauważyłem że dla niego to bardzo wiele znaczyło.
Liam był trochę wkurzony a ja nie miałem pojęcia z jakiego powodu, no nic nie moja sprawa. Chwyciłem gitarę a Li zaczął mówić zwracając na nas uwagę zebranych. Zauważyłem że Lou i Harry już przycumowali i też podeszli zobaczyć co się dzieję. Payne podszedł do mnie i postanowiliśmy zaśpiewać Forever Young. Nakazał mi zacząć grać więc tak też zrobiłem. Pierwszy zaczął Liam, potem ja a po mnie Zayn.  ludzie klaskali w rytm muzyki a ja znowu zagubiłem się w dźwięku gitary. Gdy skończyliśmy nastał czas braw i wiwatów. Polubili to... tak mi się zdaję.
- Umm dziękuję dziękuję - powiedział Liam
- Tsaa mam nadzieję że fajne- powiedziałem i odpowiedział mi pisk dziewczyn.
- Yyy no umm, dziękuję... Uff dobra. Mam coś ważnego do powiedzenia... no bo Katherino, czy zechciała byś się z-ze mną umówić?- zapytał Zayn
Stanąłem jak wryty i obserwowałem go. Podszedł do mojej siestry i spojrzał jej głęboko w oczy następnie wyznał jej miłość.


Liam:

Pan Jerry poprosił abym posegregował kartki które będą używane w podhodach, zgodziłem się oczywiście. Obserwowałem Kat jak rozmawiała z Zaynem i Niallem. Ehh szkoda że mam tyle roboty, tak to bym do nich dołączył. Zobaczyłem jak blondyn zmierza w moją stronę. Niall mi pomógł a ja zaproponowałem żebyśmy zaśpiewali. Zgodził się i poszedł po Zayna. Gdy zobaczyłem jak ten zarywa do Kat myślałem że rozerwie mnie na strzępy. A jeszcze ta podeszła do Malika z uśmiechem na twarzy i go przytuliła! Zazdrość mnie zżerała ale musiałem się lekko opanować, przecież mieliśmy występ teraz no nie? Uspokoiłem ludzi i poinformowałem że będziemy śpiewać. Zrobili nam miejsce a my zaczęliśmy. Pierwszy śpiewałem ja, więc całą moją uwagę skupiłem na muzyce, a ta mnie pochłonęła. Po występie ludze klaskali i krzyczeli, no widocznie spodobało się, tak jak myślałem! Podziękowałem chłopacy też. Ale Zaynowi trochę to dłużej zajęło. Podniósł mi się poziom adrenaliny gdy usłyszałem jak zaprasza na randke Katherinę przy wszystkich ludziach i prosto w oczy powiedział jej " Kocham cię" Nie wytrzymałem, podeszłem do niego i walnąłem go w brzuch. Ten się skulił i zatoczył a ja pobiegłem w las zaskoczony moim zachowaniem i zazdrością.

Lusiaczek

niedziela, 7 października 2012

Rozdział 7


Liam:


Nadal jestem wstrząśnięty... Dobra rozumiem bliscy przyjaciele, ale żeby aż tak? W sumie to ich życie nie będę się wtrącać! Są gejami no to co! - próbowałem się przekonać choć nadal ta sprawa nie dawała mi spokoju. Cały wolny czas po śniadaniu spędziłem w świetlicy. Żadko przychodzą tutaj ludzie więc miałem ciszę i spokój aby pisać piosenkę. Cały czas coś mi nie pasowało ale starałem się. Gdy miałem zamiar się poddać i skończyć na dziś przyszedł Nialler i zaproponował pomoc. Widać chłopak zna się na rzeczy bo wkrótce cieszyliśmy się z rezultatów. No tekst już jest... wystarczy dopasować muzykę... i namówić Louiego z Hazzą. No a w to zaczynam już coraz bardziej wątpić po tym co rano zobaczyłem... Zadzwonił do mnie pan Jerry i powiedział że po obiedzie mam zrobić zbiórkę bo idzemy nad jezioro. Tak jak myślałem. Poszliśmy z Horanem poinformować ludzi że mają być gotowi po obiedzie i udaliśmy się do naszego domku. Harrego i Louisa nie było a Zayn siedział na łóżku i słuchał muzyki. Nastał czas na obiad. Przy stole siedzieli już chłopacy, byli w ponurym nastroju. Nieco się rozluźnili na wieść o jeziorze. Gdy zjedliśmy poszliśmy po ręczniki i zrobiłem na placu zbiórkę. Jakieś 10 minut później przyszedł Jerry i pani Laura z gitarą za nimi szła moja przyjaciółka Katherina.



Katherina.


Szliśmy nad jezioro piechotą, Dogoniłam Nialla, rozmawiał z ciemnowłosym chłopakiem, prawdopodobnie tym co o mnie pytał i Liamem. Zdążyłam się z nim poznać gdy jechaliśmy jednym autokarem. Odrazu go polubiłam, opowiedział mi trochę o szkole przez co dowiedziałam się paru rzeczy o pani Laurze. Przytuliłam go na przywitanie, Nialla tak samo. Blondyn przedstawił mi Zayna. Zauwazyłam że temu, gdy na mnie patrzy, błyszczą mu się oczy... uważam że to słodkie. Gdy mówił coś w moim towarzystwie co róż się jąkał. Wiedziałam że coś planuje z moim bratem bo ten posyłał mu dziwne spojrzenia. Ah ci chłopcy! Pociągnęłam Liama aby z nim porozmawiać bo coś było z nim nie tak. Byliśmy nieco z tyłu tak żeby nikt nas nie słyszał.
- Co jest? - zapytałam
-Hymm, nic! A czemu coś miało by być?
- Oj no przecież widzę! mów noo!
- Ale dotrzymasz tajemnicy? Bo jeśli nie... będzie ze mną źle...
- czy ja wyglądam na taką która gada wszystko po kątach?
- No nie... dobraa. Bo dziś rano gdy weszłem do domku zauważyłem coś czego nie powinienem i...
- Co to było?
- ohh Loui i Harry się całowali! A Louis zagroził że jeśli ktoś się o tym dowie to, to...
- Umm. Geje ta? Rozumiem... Będę cicho ok? Ale nie zadręczaj się tym, proszę! Bo jeśli masz zamiar być w takim chumorze do końca obozu to ja dziękuję! Nie będę się z tobą widywać! Jeśli mnie zarazisz tą ponurością !- oznajmiłam ze śmiechem.
Nie uraził, ani nic mnie ten fakt że są gejami. Mój przyjaciel w Londynie też jest innej orientacji i co z tego? Ważne że jest szczęśliwy!
Liam na moje słowa zaczął się śmiać i przybliżył się do mnie. Tak blisko jeszcze nie staliśmy... jesteśmy tylko przyjaciółmi. Chwilę patrzyłam w jego kasztanowe oczy a potem mnie pocałował w policzek. Zagięły się pode mną kolana.
- No wiesz ty co! Olałabyś mnie?
- A chcesz zobaczyć?- udało mi się wykrztusić.
- Oj dobraa nie, chodź bo zgubimy grupę.
Dogoniliśmy Nialla i Zayna i dołączyliśmy do rozmowy. Cały czas rozmyślałam o Liamie. Nie wiedząc czemu nagle do głowy wpadł mi Zayn. Ej no co jest! Przecież go nie znam! Payna zdążyłam jakotako poznać ale o Zaynie nic kompletnie nie wiem. No poza tym że jak na mnie patrzy robi mi się miło na sercu i tonę w jego spojrzeniu. Jestem ciekawa czego oni  ode mnie oczekują, i mam takie przeczucie że niedługo się o tym dowiem.


Zayn


O nie idzie tu! Jak się zachować, co powiedzieć?! Podeszła najpierw do Liama i przytuliła go? Potem Nialla. Nie no rozumiem że Nialla przytuliła ale żeby Liama? Skąd go zna? Chłopak przedstawił nas sobie a ja tylko wyjąkałem "Zayn miło mi". Prubowałem dołączyć się do rozmowy ale coś mi to nie wychodziło. Po chwili Kat wzięła Liama za rękę i pociągnęła go za nas nic nie mówiąc. Byłem ciekawy gdzie go prowadzi i ledwo powstrzymałem się przed pójściem za nimi. Non stop dręczyły mnie myśli co ich łączy, skąd się znają itp. Sądząc po minie Nialla też nie miał o niczym pojęcia i był ciekawy.
- A jeśli to jej chłopak?- wymsknęło mi się.
Niall spojrzał na mnie.
- Nie bój się, damy radę.
Zaufałem mu. Było tylko jedno ale. Musiałem jakoś zwrócić na siebie jej uwagę. /Lusiaczek

środa, 3 października 2012

Rozdział 6


Liam

Wstałem jako pierwszy. I tak było to moim obowiązkiem bo musiałem zrobić obchód żeby nikt nie spóźnił się na śniadanie. Tak więc ubrałem się i wyszłem. Początek wakacji zawsze jest gorący. Mimo że jest dopiero 7:30 stopni zdążyło już z 20 narosnąć, i nic nie zapowiada że ma być chłopniej... temperatura stale rośnie. Pewnie pan Jerry weźmie nas nad jezioro... Gdy skończyłem chodzić po domkach poszłem obudzić Nialla i resztę. Jak zdążyłem zauważyć Harry z Lou nie śpią... a całują się? Jak tylko mnie zobaczyli odskoczyli od siebie. Czy ja dobrze widziałem? Oni się pocałowali racja? Nie no chyba wzrok mnie nie mylił... Następnie podszedł do mnie Louis i zaciągnął do łazienki, był wkurzony a ja nie wiedziałem co robić.
- Li, lubię cię ale jeśli powiesz cokolwiek, choćby pisniesz słówko o tym co zobaczyłeś będzie po tobie rozumiesz?!
- Ale, ale ja ... nic nie powiem będę milczeć jak grób- odpowiedziałem przestraszony. W jego oczach ujrzałem tyle złości i strachu... niebezpieczne połączenie.
- Zachowuj się tak jakbyś nic nie zobaczył!
- dobrze.
Wyszliśmy z łazienki. Hazz zdążył się ubrać a Niall z Zaynem powoli wstawali. Nic tu po mnie... i poszedłem na stołówkę.




Harry.

Śnił mi się basen. Byłem tak z Lou i chłopakami z domku. Naokoło było pełno ludzi, karzdy świetnie się bawił. Podeszłem bez strachu do ukochanego i złożyłem mu na ustach namiętny pocałunek... nikt nie zwracał na to uwagi... Obudził mnie ciepły nacisk na moje wargi. Gdy otworzyłem oczy zobaczyłem że to Tommo.
- Ale słodko - szepnąłem mu do ucha. Rozejrzałem się i stwierdziłem że Niall z Zaynem śpią a Liama nie ma, więc pogłębiłem pocałunek. Następnie do domku wszedł Payne. Stanął w drzwiach i patrzył na mnie i Lou  nieobecnym wzrokiem. Taa przeżył szok założę się. Chciałem wstać ale mój ukochany mnie wyprzedził. Podszedł szybko do chłopaka i pchnął go do toalety. Wyskoczyłem z łóżka i ubrałemsię. Jakieś 5 min później wyszli. Loui podszedł do mnie a Li rozejrzał się tylko po pokoju i wyszedł. Horan i Malik wstawali. Mam nadzieję że będzie cicho i nikomu nie powie... choć z drugiej strony. Mam dość życia w ukryciu.




Niall:


Przy śniadaniu panowała napięta atmosfera a ja nie miałem pojęcia dlaczego. Kat znowu miała poranną zmianę więc zdziwiłem się że gdy niosła nam posiłek chłopacy się nie wygłupiali. Podziękowałem siostrze a ona powróciła do pracy. Gdy zjadłem poszliśmy z Zaynem się przejść bo chciał ze mną porozmawiać. Doszliśmy na polanę. Usiedliśmy na trawę a Malik zaczął mówić.
- Niall, bo jest taka sprawa... Kat to twoja siostra no nie? Pewnie masz z nią dobrerelacjie z tego co widzę...?
Poinformowałem kolegę o tym jak ją poznałem i ogółem opowiedziałem mu z lekka moją sytuację w rodzinie. Wydawał się być zaskoczony.
- A po co o nią pytasz?
- Ehh... podoba mi się ale nie jestem na tyle obważny żeby do niej podejść i zagadać. I tak pomyślałem sobie że mi w tym pomożesz.
Zastanowiłem się nad jego propozycją po czym stwierdziłem, no co mi szkodzi? Obiecałem mu że następnym razem gdy będę rozmawiać z Katheriną napomknę jej o nim. Wróciliśmy ta teren ośrodka i dowiedzieliśmy się że ma być dyskoteka. No ochywiście że mam zamiar iść, może kogoś fajnego poznam! Zayn poszedł do domku a ja udałem się do świetlicy. Zastałem tam Liama który pisał coś zawzięcie w zeszycie. przywitałem się z panią Laurą i podeszłem do kolegi.
- Co tam ciekawego robisz?
- umm a bo wiesz co, piszę piosenkę z myślą o konkursie talentów i no wiesz...
Spojrzałem na kartkę
- Na 5 głosów widzę! Pewnie założyłeś że Lou i Hazz będą też chcieli z nami śpiewać?
Nagle chłopak się spiął. Zdziwiłem się trochę bo Li nigdy tak nie robił, ale nie dociekałem. Zaproponowałem mu pomoc bo sam także piszę piosenki i wzięliśmy się do roboty.

/Lusiaczek