piątek, 28 września 2012

Rozdział 3

W oczach Katheriny:

"W końcu na miejscu! Mój pierwszy obóz, powinno być ciekawie... Tylko szkoda że jestem tutaj za pomoc w kuchni... no trudno" Ide do kuchni  zapoznać się z resztą kucharek i kelnerek. Już w pierwszy dzień mam zmianę na kolacji, następnie jutro śniadanie. Biore telerze z daniami i ide do przeznaczonych dla mnie stoliów podać posiłki. Gdy dochodzę do stoliku 5 chłopaków, dwójka z nich wygupiała się, jeden ich uspokajał kolejna dwójka o czymś szeptała. Moją uwage przyciągnął blondyn który rozmawiał z kolegą. "On jest identyczny... to nie możliwe żeby to był on! No ale  żeby aż tak być podobnym..." Rozdałam kolacje, następnie sama zasiadłam do stołu. Resztę wieczoru spędziłam na oglądaniu fotografii którą przesłał mi mój biologiczny ojciec. Przedstawiała ona jego i Nialla...

Następnego ranka wstałam wypoczęta i gotowa do pracy, hoć nadal miałam mętlik w głowie. Poszłam na stołówkę i odrazu wzięłam się do roboty. Po śniadaniu był apel, i koniecznie musiałam się na niego stawić. Blondyn mnie obserwował, czułam na sobie jego wzrok, zresztą nie tylko jego ale i jego kolegów a szczególnie tego ciemnego. Pani Anna nas przedstawiła następnie Jerry zapoznał nas z planem. I to by było na tyle z apelu. Udałam się do mojego domku którego dzieliłam z resztą kelnerek przebrać się z roboczego mundurku. Zauważyłam przez okno że Niall, blond włosy chłopak ze zdjęcia idzie do świetlicy. Ojciec wspominał że interesuje się on muzyką... Natychmiast poszłam za nim ciekawa co będzie robić. Podsłuchałam jego rezmowę z Laurą, pytał o gitarę. Ona mu ją udostępniła a ten poszedł grać. Czekałam. Gdy usłyszałam brzmienie gitary razem z jego głosem po plecach przebiegł mi dreszcz a przez moją głowę przeszła jedna myśl, "Wow". Podszedłam bliżej i skinieniem głowy powitałam świetliczankę. Teraz stałam dokładnie przed nim zachipnotyzowana jego głosem. Laura się do mnie przyłączyła. Nawet gdy skończył piosenkę i zorientował się że tu jesteśmy ja nic nie zrobiłam. Stałam tylko i patrzałam się w jego błękitne ochy. Teraz już miałam pewność to on... Nie słyszałam co mówiła Laura, ale wiem że wyszła z pomieszczenia. Blondyn do mnie podszedł i się przywitał...
- Hej jestem Niall. 
"Taa wiem cześć jestem twoją siostrą... pewnie nie wiesz o moim istnieniu no ale hej" pomyślałam. Stwierdziłam że nie potrafię już tego w sobie trzymać i powiedziałam:
- Hej wiem...wiem bo jestem twoją siostrą.
Patrzył na mnie z niedowierzeniem... jego wzrok mnie przewiercał. Widać było że mi uwieżył choć nie miał powodów i nic z tego nie rozumiał. Z jego ust wydało się tylko:
- J-jak to możliwe?



W oczach Zayna.


Stoje pod prysznicem a letnia woda masuje i pryska me ciało. Katherina... Dowiedziałem się jak ma na imię od kucharki. Ta dziewczyna jest wszystkim... wszystkim czego potrzebuję. To nie jest normalne żeby człowiek reagowałl tak na drugiego... chłopak na dziewczynę. Harry i Louis do niej jawnie zarywali... ale nie tak jak należy. Bolało mnie to, to że niemam w sobie tyle odwagi aby zacząć zabiegać o jej względy tak jak należy. Spojrzałem na zegarek... kurdę zaraz śniadanie! I zaraz ją ujrzę. Niemal że wybiegłem spod przysznica i zacząłem się ogarniać... Specjalnie dla niej. Gotowy wyszłem z łazienki i udałem się z Niallem na śniadanie, do mej królewny. 




W między czasie Harry:


Uff w autokarze daliśmy radę, przez noc też ale już nie wytrzymam. Zaraz po tym jak z Louim obudziliśmy Nialla i Zayna poszliśmy się przejść do lasu. Zasady jeszcze nie były ogłoszone a nikt nie kazał nam zostać w domu przecież... Gdy straciliśmy z oczu ludzi i upewniliśmy się że nikt nie widzi złapaliśmy się za ręcę. Bolało mnie to... że musieliśmy ukrywać naszą miłość. Tak jestem gejem... może nie w pełni, Loui też nie ponieważ podobają nam się dziewczyny. Ale to jednak Tommo skradł mi sercę. Usiedliśmy na przewalonym pniu i siedzieliśmy wtuleni do siebie. Spojrzałem mu prosto w oczy, zdjął już maskę niegrzecznego chłopca i w jego oczach dostrzegłem ból. Wiedziałem że myśli o tym co ja. O tym że nik nas nie zaakceptuje, o ukrywaniu się ... Złożył mi na ustach pełen żalu i miłości pocałunek. 

- Kocham cię - szepnąłem mu do ucha.



Niall:


- J-jak to możliwe?! - powtórzyłem. 

- Chodź pokarzę ci.
Udałem się za Kat. Doszliśmy do domku a ona kazała mi poczekać. Chwilę później znów pojawiła się z zdjęciem w ręku które mi wręczyła. Byłem na nim ja i tata. Tata... skąd ona to ma!? Odwróciłem zdjęcie i z tyłu widniał napis " Dla Kochanej Katheriny... Tak jak prosiłaś, chciałaś zobaczyć brata.Tak więc daję ci tę zdjęcie. To ja i Niall u nas na podwórku. Kocham cię Tata"
Stałem jak wryty w ziemię. O co tu chodzi??! Byłem tak wstrząśnięty że już nie wytrzymałem i zacząłem płakać. Katherina - moja siostra mnie przytuliła. Potrzebowałem wyjaśnień i to natychmiast. Złapałem siostrę za rękę i pociągnąłem w stronę mojego domku. W duchu modliłem się aby nie było chłopaków. Na szczęście był tylko Liam który gdy zobaczył w jakim jestem stanie i że prowadze za sobą dziewczynę powiedział "To ja nie będę prrzeszkadzał" I wyszedł. Później mu wytłumaczę pomyślałem. Usiedliśmy obok siebie na łóżku i poprosiłem, a raczej zarządałem wyjaśnień. 
- Ehh nic, kompletnie nic ci nie powiedzieli? Nasz tata i macocha?
Co?! Ona też była w to zamieszana?! Zaprzeszyłem.
- To więc było to tak... Nasza matka była w ciąży i jechała na porodówkę a tata był w pracy. Jako pierwszy urodziłeś się ty, wszystko było dobrze i byłeć cały i zdrowy. Jak dotąd poród był bez zarzutów aż do chwili gdy miałam wyjść ja. Mama nie miała siły i była kompletnie wyczerpana a ja jeszcze to wszystko utrudniłam. Owinęłam się wokół pępowiny a na dodatek wychodziłam nóżkami na świat. Lekarze byli zmuszeni na cesarskie cięcie... no i niestety ja uszłam z życiem ale nasza mama nie wytrzymała. Ostatnimi jej słowami były " Przepraszam cię Katherino i Niallu Kocham was" Po czym odeszła. - Kat płakała, ja także - Zawieźli mnie do inkubarora bo nie byłam w stanie sama oddychać. Gdy tata przyjechał i dowiedział się co zaszło wpadł w panikę. Byłeś zdrowy a ja nie, więc zabrał cię do domu. Następne 2 miesiące spędziłam w szpitalu i zdrowiałam. W miare możliwości ojciec mnie odwiedzał ale powoli nie dawał rady i psychicznie i fizycznie z 2 dzieci. Ledwo wychodziło mu z tobą a co dopiero ja. Po wielu dniach mślenia, rozpaczania i płakania zdecydował się na adopcje. Wybrał rodzinę z którą miał stały kontakt. Powiedział że jak byliśmy mali, czyli mieliśmy po około 3 lat spotkaliśmy się. Od małego żyłam w świadomości o adopcji ale ojciec nie chciał także i ciebie o niej poinformować. Przed śmiercią wysłał mi to zdjęcie. Nie jestem na niego za to zła, rozumiem jego postępowanie i mimo wszystko go kocham.
Gdy skończyła już nieco lepiej rozumiałem tą całą sytuację. Ale nadal po mojej głowie krążyło wiele pytań. Fajnie że dopiero teraz dowiaduje się o tym że mam siostręa całe moje życie to jedno wielkie kłamstwo! Siedziałem tak i i myślałem. Nikt nie zamierzał przerwać ciszy.. no i dobrze. Gdy już ogarnąłem prawie wszystko zacząłem zadawać Kat pytania. Z tego co się dowiedziałem ona na życzenie ojca i za zgodą rodziców adopcyjnych miała na nazwisko Horan. Miała 2 rodzeństwa młodszego, to tak jak ja...A macocha wiedziała o wszystkim już od kąd poznała tatę. Powoli dowiadywałem się coraz więcej, następnie była jej kolej na pytania. Odpowiedziałem na wszystkie jak najlepiej umiałem, potem był nastał czas na obiad.

 /Lusiaczek

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz