piątek, 28 września 2012

Rozdział 2

Pobudka była niezbyt mila bowiem Louis i Harry postanowili skoczyć na mnie i Zayna z rozpędu ciekawi reakcji. Założyli się kto głośniej krzyknie. Ehh Zayn spal dalej mimo bólu i ciężaru Louisa, ja natomiast zdobyłem się na "Ała co jest?„ Była 6;39 a śniadanie miało być o 8 z tego co dowiedziałem się od Liama. Ten na szczęście nie spał od 6 i ogarniał swoje rzeczy wiec jego bolesna pobudka nie dotyczyła. Posłem wziąć szybki prysznic aby się rozbudzić. Gdy byłem gotowy i wyszedłem z łazienki Zayn już nie spal a chłopaków nie było w domku.
- Heh masz twardy sen...
- no tak trochę, nawet nic nie poczułem - powiedział ze śmiechem - a ty jak to zniosłeś?
- uhh no trochę bolało... Jestem ciekawy czy co ranek będziemy tak mieć.
- damy rade, trzeba z nimi porozmawiać!
- to powodzenia. Oni śmieją się dosłownie z wszystkiego wiec nie widzę sensu rozmawiania z nimi...
- no w sumie...
Teraz Zayn poszedł się przebrać i wziąć prysznic a ja weszłem na gg w telefonie i zacząłem rozmawiać z kumplami. Chwile potem zadzwoniła mama i odpisałem jej wszystko odkąd wysiadłem z autokaru. Ta życzyła mi powodzenia i zakończyliśmy rozmowę. Gdy Zayn wyszedł z łazienki była prawie 8 tak tez poszliśmy na śniadanie. Przy stole siedzieli już Styles i Louis. Liam szedł za mną i Zaynem. Usiedliśmy do stolo i jak pokazała się ta kelnerka co wczoraj, Loui i Harry znowu zaczęli się wygłupiać. Gdy ogarnęli się zaczęliśmy jeść. Teraz jak już się nie śmiali mogliśmy się chociaż zapoznać. Okazali się być spoko. Żartowaliśmy razem i powoli przyzwyczajaliśmy się do naszego towarzystwa. Liam poinformował nas ze zaraz po śniadaniu odbędzie się apel. Tak wiec gdy zjedliśmy udaliśmy się w piątkę na plac zebrań i usiedliśmy kolo siebie na krzesłach. Dyrektorka obozu Anna przedstawiła nam kadrę czyli opiekunów, sprzątaczy, pielęgniarkę, kucharki i kelnerki. Owa dziewczyna na którą tak reagowali Loui i Hazza miała na imię Katherina. Teraz gdy się jej przypatrzyłem okazało się ze jest śliczna. Miała długie ciemne włosy i długie nogi. Nie miała jakiś tam wielkich piersi a pasujące do jej sylwetki, tyłek tez miała niezły. No dobra teraz nie dziwie się tak zachowują. Ale szkoda ze patrzą na sam wygląd a nie na charakter. No cóż nic na to nie poradzę. Następnie jeden z opiekunów pan Jerry przedstawił nam plan zajęć. Okazało się ze w przed ostatni dzień odbędzie się konkurs talentów. A oprócz tego dla chętnych jest nauka gry na rożnych instrumentach, wokal, basen, plastyka, zajęcia sportowe i ogółem to co wymyślimy. Tak tez przez ten tydzień nie będę się nudził..Po apelu rozeszliśmy się do domków. Szczerze to nie miałem nic do roboty , a z kolei ze nie wziąłem swojej gitary udałem się do świetlicy. Przywitała mnie hmm o ile się nie mylę pani Laura. Odpowiadała ona za instrumenty.
- o witaj, jak się nazywasz? - zapytała słodkim głosem.
- umm jestem Niall i chciałem się zapytać czy mógłbym skorzystać z gitary
-och grasz?
- no trochę...
- o jak milo, tak możesz wziąć , chcesz ja do pokoju czy Zostać tutaj?
- zostać tutaj.
-Dobra to tam są gitary. Ale potrzebuje tutaj twojego podpisu. - wskazała na zeszyt.
- ok.
Podpisałem się i udałem się pod wskazany dział z gitarami. Wybrałem najbardziej przypominająca moja akustyczna. Usiadłem na schodach i zacząłem grac. Bylem w swoim żywiole, bo gdy słyszę melodyjny dźwięk gitary moje serce galopuje. Łapałem co róż inne akordy i kombinowałem z biciem. Przypomniałem sobie chwyty do piosenki "That should be me„ i zacząłem to grac. A po chwili i śpiewać. Kochałem to robić, w sensie ze śpiewać i rzucać się w wir muzyki. Zapomniałem o tym ze pani Laura tutaj jest., zapomniałem o wszystkim. Cofnąłem się pamięcią do tamtej chwili gdy jechałem samochodem z ojcem. Pozwolił mi prowadzić... Ale t był błąd. Cala drogę jechałem dobrze, tata mnie chwalił a w momencie gdy chciałem wjechać na ulice na której mieszkam stało się. Pewien chłopak, złodziej uciekał ukradzionym samochodem, i stuknął mnie. Straciłem panowanie nad wozem i wpadłem na slup Po czym straciłem przytomność. Obudziłem się w szpitalu i okazało się ze mój jedyny rodzic nie żył. Od tamtej pory mieszkałem z macocha. Mama umarła przy poradzie. To tata nauczył mnie grac i rozbudził we mnie miłość o muzyki. A teraz go niema. Zakończyłem piosenkę i samotna łza spłynęła po moim policzku. Otworzyłem oczy, dopiero teraz zorientowałem się ze miałem je zamknięte. Ujrzałem przed sobą panią Laurę ale nie była sama. Obok niej stała Katherina. Stały tak i domyśliłem się,że mnie słuchały. Gdy skończyłem zaczęły klaszczeć. Trochę się speszyłem ... Nie trochę... Bardzo.
- wow świetnie śpiewasz! - powiedziała pani Laura.
Katherina nadal stała i przyglądała mi się. Miała duże błękitne oczy w których na chwile sie zatraciłem. Odwróciła sie a ja odchrząknąłem. 
- umm dziękuje. 
Kobieta jeszcze raz mi pogratulowała i zostawiła nas samych. Mnie i Katherine. Wstałem i podeszłem do niej. 
- hej jestem Niall
- hej , wiem ..... No bo ja... Jestem twoja siostra.
Nastała niezręczna Cisza. Co ona powiedziała?! Ale przeciez to nie mozliwe.! Stalem i patrzyłem sie na nia jakby byla z innej planety... O co tu chodzi?!! /Lusiaczek

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz