niedziela, 30 września 2012

Rozdział 5


Katherina:

Wróciłam z zakupów dopiero na kolację. Non stop myślałam o całej tej sytułacji z Niallem. Zasługiwał na prawdę, ale szkoda że to ja musiałam się z nim nią podzielić. A jeszcze na dodatek wszystkiego dowiedziałam się że ten kolega Nialla, w czarnych włosach pytał o mnie. No trudno. Na moje nieszczęście miałam zmianę na kolacji. Wzięłam dania i zaczęłam rozdawać jedzenie. Doszłam do stolika mojego brata. Jego koledzy, a dokładniej dwójka z nich znowu próbowała mi zainponować.
- Ej, po kolacji porozmawiamy? - Zapytał mnie Niall.
- Oh okey, tylko że będę musiała pomóc w sprzątaniu, więc będziesz musiał poczekać.
- Spoko nie mam problemu!
No i powróciłam do przerwanej czynności. Gdy skończyłam zjadłam swoją porcję i poszłam pomagać zmywać. Jak było wszystko czyste wyszłam na zapleczę. Czekał już tam na mnie Niall.
- Hej - przytuliłam go.
- Hej, chodź usiądźmy.
Udaliśmy się spocząć na ławkę. Rozmawialiśmy o całej tej sytuacji i o przyszłości. Czy będziemy mieli zamiar utrzymywać kontakty ze sobą itp. Oczywiście że chciałam. Przez Całe moje dotychczasowe życie, skrycie tego pragnęłam. Mój brat odprowadził mnie pod domek.Zbliżała się cisza nocna, więc musieliśmy się rozstać.



Niall:

Na wieść o tym że znam Kat, chłopacy zaczęli się dopytywać o nią. Czy jest moją dziewczyną, gdzie mieszka, ile ma lat itd... W miare możliwości odpowiadałem. Nie poinforowałem Harrego i Louisa o tym zę dopiero od paru godzin znam własną siostrę. Natomiast zamierzałem podzielić się tą informacją z Li, i Zaynem. Po kolacji udałem się na spodkanie Z Kat. Pragnęłem rozmowy, a ją jak narazie najlepiej znałem. Gdy robiło się ciemno odprowadziłem ją pod domek, a potem poszłem do swojego. W toalecie brał prysznic Liam, Zayn pisał coś w zeszycie a Hazz i Lou gadali o czymś po cichu, Dosiadłem się do Zayna i zapytałem co robi.
- A piszę... no... ten...
- Taa widzę, pamiętnik?
- Uhhym...
- Nie wstydź się, ja też taki prowadzę!
- Naprawdę?
rozmawialiśmi chwilę o konkursie talentów. Tematem tym zainteresował się Harry.
- Bierzecie udział?
- Ta, z Liamem! A wy?
- Uhm.. chiałem wystąpić, ale Loui mówi że nie jest pewny...
No i się zaczęło. Zrobiliśmy karaoke podczas którego było mnustwo śmiechu. Liam wychodząc z łazienki z początku nie wiedział o co chodzi, ale wkrótce zrozumiał i dołączył do zabawy. Stwierdziliśmy że fajnie by było wystąpić w piątkę na tym  konkursie, ale ta decyzja była jeszcze do namysłu. Gdy pani Anna pukała nam w okno już drugi raz że jest za głośno ogarnęliśmy się. Wziąłem prysznic i jeszcze przed snem żartowaliśmy z chłopakami.




Zayn :

Gdy dowiedziałem się że Niall zna Kat, odrazu w mojej głowie powstał plan. Nie chciałem zmarnować takiej okazji. Zakochałem się i zrobie wszystko żeby dopiąć swego. Dzień mijał bardzo ciekawie. Po kolacji poszłem pobiegać a gdy wróciłem sięgnąłem po pamiętnik. Następnie Niall przyszedł no i zaczęło się Karaoke. Nigdy się tak nie śmiałem, i nigdy nie miałem tylu przyjaciół.



Louis:

Po całym południu spędzonym z Harrym nadal pragnąłem jego bliskości. Na kolacji dowiedziałem się paru rzeszy o Kat. Ta dziewczyna zwróciła na siebie moją uwagę, więc z ciekawością słuchałem Nialla.Hazz pewnie myślał że dopytuję się bo gram zaciekawionego... ale tak na prawdę spodobała mi sie ona.Po kolacji rozmawialiśmy. Zaczął się temat o karaoke. Nie jestem pewny czy wziąć udział z Stylesem... Jeszcze się zobaczy. Potem blondyn wpadł na pomysł karaoke. Śmiałem się jak nigdy. Polubiłem osoby ze mną mieszkające,...


Harry:

Podczas kolacji dziwnie się czułem. Louis dopytywał się o tę kelnerkę... Zrobiłem się zazdrosny. Zapytałem się go o to gdy zjedliśmy, a on zapewnił mnie że to tylko udawanie " normalnego". Kocham go i nie jestem pewny jak zniósłbym jego stratę. Rozmawialiśmy chwilę o konkursie talentów, Błagałem Louiego już chyba po raz setny aby wziąć udział... ale nadal mówił nie. W końcu go przekonam. Następnie było karaoke. Nigdy wcześniej nie brałem udziału w takim czymś, ale spodobało mi się to. Zasnąłem rozmyślając o nas- mnie i Louim i muzyce... O dwóch rzeczach które darzę miłością.

Liam:

Podczas karaoke wpadłem na pomysł aby wystąpić w piątkę. Zaproponowałem to chłopakom aby to przemyśleli. Przed snem zacząłem pisać piosenkę na pięć głosów... Mam nadzieję że wyjdzie coś z Live While We're Young i świat ją usłyszy.
/Lusiaczek

piątek, 28 września 2012

Rozdział 4


Liam:

Ehh obiad... a potem co? Co ja mam robić? Nie przypadłem zapewne chłopakom do do gustu... traktują mnie jak powietrze. Pewnie wzięli mnie za prymusa lub coś w tym stylu... No nic ten tydzień muszę wytrzymać." podczas obiadu prawie się nie odzywałem, no może tylko wtedy gdy Harry i Louis byli za głośno a ja ich uspokajałem. Cały czas zastanawiałem się czy wziąć udział w tym konkursie talentów... słyszałem że ma na nim być jakiś menager, ale o kogo chodzi i czy to 100% prawda to nie wiem. Oczywiście jak już to śpiewałbym... wczoraj jak Harry był pod prysznicem słyszałem jak śpiewa... może chciałby ze mną... Ehh jaki ja głupi, nadzieję se robię...
Po obiedzie udałem się do świetlicy pani Laura dobrze mnie znała, tak samo moje umiejętności. Uczy w mojej szkole wokalu dla chętnych a ja byłem jej uczniem. Tak też jak mnie zobaczyła nie zdziwiła się. Porozmawialiśmy chwilkę jak to spędziłem noc i o moich "kolegach". Następnie zapytała się czy potrzebuję akompaniamentu... oczywiście że tak. Zasiadła przy fortepianie a ja podeszłem do mikrofonu, zamknąłem oczy i zacząłem śpiewać, nie wiedziałem że mam podglądacza...



Niall:


Po obiedzie Kate udała się do domku a ja znowu miałem zamiar pograć na gitarze. Ale gdy miałem zamiar wejść do świetlicy usłyszałem dobrze mi znaną piosenkę Linoela Richie pt "Hello". Przekraczając próg pomnieszczenia zauwarzyłem że pani Laura gra na pianinie... a śpiewa Liam. Całkiem nieźle mu to wychodzi, nie to złe określenie... on jest Cudowny! Chwyciłem gitarę a pani kiwnęła głową. Dołączyłem się do gry. Gdy Liam usłyszał gitarę otworzył oczy. Zdziwił się bardzo że mnie zobaczył ale mimo to nie przerywał. Włączyłem mikrofon i w drugiej zwrotce zaśpiewałem z nim. Chłopak się do mnie uśmiechnął... Czułem że ten śpiew nas zbliży do siebie. Podobało mi się to.



Zayn:

Wychodząc z domku zamknąłem starannie drzwi bo poprosił mnie o to Louis. Został z Harrym który się źle się czuł. Ja tam w to nie wierzę, wiem że coś kręcą. Ale to nie czas na rozmyślanie o tym. Moim celem było odnalezienie Katheriny i zagadanie do niej. Od rana usiłuję się do tego zmusić ale coś mi nie wychodzi. Czemu muszę być tak niezdarny że nie potrafię nawet zarwać do dziewczyny! Kierowałem się w stronę jej domku. Przed drzwiami się zawachałem, ale w końcu zapukałem. Otworzyła kelnerka Rachel.
- Tak słucham ?
- Uhm... czy no, ten, zastałem może Katherinę ??
- Nie, Kat pojechała z kierownikiem do sklepu... przekazać coś jak wróci kochasiu ?
Ałłć... zaprzeczyłem skinieniem głowy i niemal że uciekłem spod tego domku... od Reachel.
No fajnie, ja tu się staram a ona takie coś... jestem tępym idiotą! poddaję się... muszę się zadowolić samym patrzeniem na nią. Nie chciałem przeszkadzać "choremu" Harremu więc udałem się na świetlicę. Zastałem tam Nialla, Liama i panią Laurę i o czymś rozmawiali.
- O hej Zayn! Chodź do nas! - Zawołał mnie Blondyn więc podeszłem.
- Rozmawiamy właśnie o tym konkursie talentów, mamy zamiar z Niallem wziąć w nim udział - powiedział podekscytowany Liam
- Heh, potrzebujesz czegoś Zaynie - zapytała pani Laura.
-Nie dziękuję, tak z nudów tu przyszedłem.
- Ahh, ej stary a umiesz śpiewać... lub grać na jakimś instrumencie? No bo wiesz, ja gram na gitarze i śpiewam no a Li tylko wokal ale za to jaki!- oświadczył Horan
Chwilę się zastanowiłem,nie mam pojęcia czy umiem ... w domu zawsze śpiewam dla zabawy z rodzeństwem, siostry mówią " Jesteś cudowny Zayn, no weeś coś ty z tym zrób a nie śpiewasz z nami do pluszaków" a mama podziela ich zdanie. Tak więc odpowiedziałem szczerze że nie wiem.
- To może spróbujemy? Pomożemy ci... - zaproponował Liam.
- no ja nie wiem czy to taki dobry pomysł...
- Ojj daj spokój, dajesz! - rozkazał Niall.
Nie miałem ochoty na sprzeczanie się z nimi więc zrezygnowany podszedłem do mikrofonu. W domu takich rzeczy nie urzywałem... no ale zawsze musi być ten pierwszy raz.
Blondyn chwycił gitarę i zapytał czy umiem Wonderwall skinąłem głowę.
- Ja zacznę śpiewać a jak się przyzwyczaisz bądź będziesz gotowy to dojdź ok?
- ok.
Dźwięk gitary mnie uspokoił i wprawił w cudowny nastrój. Pani Laura przyglądała nam się.
Liam zaczął śpiewać, następnie Niall. Czekałem na odpowiedni moment i także i ja śpiewałem. Zacząłem najpierw od cichego echa i przedłużania głosów chłopaków następnie cała zwrotka została poświęcona mnie. Podas ostatnich wersów, zakończyłem piosenkę efektownym dźwiękiem. Pani zaczęła klaskać... no a chłopcy śmiać. Fakt ja razem z nimi i było by wszystko dobrze gdybym nie strzelił buraka.
- No to jest już nas trzech!- powiedział podekscytowany Horan
- Noo to było czadowe! - Liam.
- Brawa chłopcy! To się wam udało! - oznajmiła pani Laura klaszcząc.
Rozmawialiśmy razem ze śmiechem. Nigdy nie miałem przyjaciół... ale teraz to się zmieniło. Polubiłem chłopaków, i czułem się z nimi głęboko złączony...





Louis:


Nie no bardziej szczęśliwy nie mogę być! Prawię cały dzień z Hazzą ! Leżeliśmy w jego łóżku przytuleni do siebie a ja bawiłem się jego loczkami. Rozmawialiśmy i wspominaliśmy stare czasy. Jak to się poznaliśmy. Miał wtedy 14 lat i siedział w kozie. No ja byłem częstym gościem , ale on siedział pierwszy raz. Usiadłem koło niego i zapytałem za co tu jest, on tylko prychnął i odepchnął mnie od siebie. Zrozumiałem, przesiadłem się i czekałem aż czas kary minie. Nie zamierzałem mu tego odpuścić. Tak więc gdy wyszliśmy ze szkoły i nikogo nie było w pobliżu pchnąłem go w górę liści i usiadłem na niego unieruchamiając go. Chwilę przeklinał mnie i starał się wydostać. Noo a potem zaczął płakać. Przeraziłem się bo myślałem że coś mu zrobiłem, ale nie... Zaczął przepraszać  i powiedział co się stało. Pobił chłopaka za wyzywanie jego kumpla. Kumpel był gejem a Harry jego przyjacielem więc i on był wyśmiewiskiem. Gdy już wiedziałem o co chodzi chciałem mu pomóc wstać ale stało się. Ujął moją dłoń i pociągnął mnie za sobą przez co i ja wpadłem w liście. Następnie mnie pocałował. Na wspomnienie tego pocałunku do tej pory mam motyle w brzuchu. Nie wiem czemu go nie odepchnąłem, a odwzajemniłem pocałunek. Wirowało mi w głowie od natłoku emocji. Nie wiedziałem co się dzieje... ale teraz już wiem. Kocham tego debila, minęły 2 lata a nadal darzę go tym uczuciem. Usiadłem na niego i złożyłem na jego ustach gorący pocałunek, nastęnie spojrzałem na zegarek... kolacja za pare minut. Zorientowałem się że idą chłopacy więc niechętnie odsunąłem się od ukochanego szeptając mu w ucho "kocham cię" . Poszłem do toalety zostawiająs smutnego i pełnego żalu loczka w łóżku. Oczywiście miał udawać że źle sie czuje, bo dzęki temu mieliśmy chwilę dla siebie.

Rozdział 3

W oczach Katheriny:

"W końcu na miejscu! Mój pierwszy obóz, powinno być ciekawie... Tylko szkoda że jestem tutaj za pomoc w kuchni... no trudno" Ide do kuchni  zapoznać się z resztą kucharek i kelnerek. Już w pierwszy dzień mam zmianę na kolacji, następnie jutro śniadanie. Biore telerze z daniami i ide do przeznaczonych dla mnie stoliów podać posiłki. Gdy dochodzę do stoliku 5 chłopaków, dwójka z nich wygupiała się, jeden ich uspokajał kolejna dwójka o czymś szeptała. Moją uwage przyciągnął blondyn który rozmawiał z kolegą. "On jest identyczny... to nie możliwe żeby to był on! No ale  żeby aż tak być podobnym..." Rozdałam kolacje, następnie sama zasiadłam do stołu. Resztę wieczoru spędziłam na oglądaniu fotografii którą przesłał mi mój biologiczny ojciec. Przedstawiała ona jego i Nialla...

Następnego ranka wstałam wypoczęta i gotowa do pracy, hoć nadal miałam mętlik w głowie. Poszłam na stołówkę i odrazu wzięłam się do roboty. Po śniadaniu był apel, i koniecznie musiałam się na niego stawić. Blondyn mnie obserwował, czułam na sobie jego wzrok, zresztą nie tylko jego ale i jego kolegów a szczególnie tego ciemnego. Pani Anna nas przedstawiła następnie Jerry zapoznał nas z planem. I to by było na tyle z apelu. Udałam się do mojego domku którego dzieliłam z resztą kelnerek przebrać się z roboczego mundurku. Zauważyłam przez okno że Niall, blond włosy chłopak ze zdjęcia idzie do świetlicy. Ojciec wspominał że interesuje się on muzyką... Natychmiast poszłam za nim ciekawa co będzie robić. Podsłuchałam jego rezmowę z Laurą, pytał o gitarę. Ona mu ją udostępniła a ten poszedł grać. Czekałam. Gdy usłyszałam brzmienie gitary razem z jego głosem po plecach przebiegł mi dreszcz a przez moją głowę przeszła jedna myśl, "Wow". Podszedłam bliżej i skinieniem głowy powitałam świetliczankę. Teraz stałam dokładnie przed nim zachipnotyzowana jego głosem. Laura się do mnie przyłączyła. Nawet gdy skończył piosenkę i zorientował się że tu jesteśmy ja nic nie zrobiłam. Stałam tylko i patrzałam się w jego błękitne ochy. Teraz już miałam pewność to on... Nie słyszałam co mówiła Laura, ale wiem że wyszła z pomieszczenia. Blondyn do mnie podszedł i się przywitał...
- Hej jestem Niall. 
"Taa wiem cześć jestem twoją siostrą... pewnie nie wiesz o moim istnieniu no ale hej" pomyślałam. Stwierdziłam że nie potrafię już tego w sobie trzymać i powiedziałam:
- Hej wiem...wiem bo jestem twoją siostrą.
Patrzył na mnie z niedowierzeniem... jego wzrok mnie przewiercał. Widać było że mi uwieżył choć nie miał powodów i nic z tego nie rozumiał. Z jego ust wydało się tylko:
- J-jak to możliwe?



W oczach Zayna.


Stoje pod prysznicem a letnia woda masuje i pryska me ciało. Katherina... Dowiedziałem się jak ma na imię od kucharki. Ta dziewczyna jest wszystkim... wszystkim czego potrzebuję. To nie jest normalne żeby człowiek reagowałl tak na drugiego... chłopak na dziewczynę. Harry i Louis do niej jawnie zarywali... ale nie tak jak należy. Bolało mnie to, to że niemam w sobie tyle odwagi aby zacząć zabiegać o jej względy tak jak należy. Spojrzałem na zegarek... kurdę zaraz śniadanie! I zaraz ją ujrzę. Niemal że wybiegłem spod przysznica i zacząłem się ogarniać... Specjalnie dla niej. Gotowy wyszłem z łazienki i udałem się z Niallem na śniadanie, do mej królewny. 




W między czasie Harry:


Uff w autokarze daliśmy radę, przez noc też ale już nie wytrzymam. Zaraz po tym jak z Louim obudziliśmy Nialla i Zayna poszliśmy się przejść do lasu. Zasady jeszcze nie były ogłoszone a nikt nie kazał nam zostać w domu przecież... Gdy straciliśmy z oczu ludzi i upewniliśmy się że nikt nie widzi złapaliśmy się za ręcę. Bolało mnie to... że musieliśmy ukrywać naszą miłość. Tak jestem gejem... może nie w pełni, Loui też nie ponieważ podobają nam się dziewczyny. Ale to jednak Tommo skradł mi sercę. Usiedliśmy na przewalonym pniu i siedzieliśmy wtuleni do siebie. Spojrzałem mu prosto w oczy, zdjął już maskę niegrzecznego chłopca i w jego oczach dostrzegłem ból. Wiedziałem że myśli o tym co ja. O tym że nik nas nie zaakceptuje, o ukrywaniu się ... Złożył mi na ustach pełen żalu i miłości pocałunek. 

- Kocham cię - szepnąłem mu do ucha.



Niall:


- J-jak to możliwe?! - powtórzyłem. 

- Chodź pokarzę ci.
Udałem się za Kat. Doszliśmy do domku a ona kazała mi poczekać. Chwilę później znów pojawiła się z zdjęciem w ręku które mi wręczyła. Byłem na nim ja i tata. Tata... skąd ona to ma!? Odwróciłem zdjęcie i z tyłu widniał napis " Dla Kochanej Katheriny... Tak jak prosiłaś, chciałaś zobaczyć brata.Tak więc daję ci tę zdjęcie. To ja i Niall u nas na podwórku. Kocham cię Tata"
Stałem jak wryty w ziemię. O co tu chodzi??! Byłem tak wstrząśnięty że już nie wytrzymałem i zacząłem płakać. Katherina - moja siostra mnie przytuliła. Potrzebowałem wyjaśnień i to natychmiast. Złapałem siostrę za rękę i pociągnąłem w stronę mojego domku. W duchu modliłem się aby nie było chłopaków. Na szczęście był tylko Liam który gdy zobaczył w jakim jestem stanie i że prowadze za sobą dziewczynę powiedział "To ja nie będę prrzeszkadzał" I wyszedł. Później mu wytłumaczę pomyślałem. Usiedliśmy obok siebie na łóżku i poprosiłem, a raczej zarządałem wyjaśnień. 
- Ehh nic, kompletnie nic ci nie powiedzieli? Nasz tata i macocha?
Co?! Ona też była w to zamieszana?! Zaprzeszyłem.
- To więc było to tak... Nasza matka była w ciąży i jechała na porodówkę a tata był w pracy. Jako pierwszy urodziłeś się ty, wszystko było dobrze i byłeć cały i zdrowy. Jak dotąd poród był bez zarzutów aż do chwili gdy miałam wyjść ja. Mama nie miała siły i była kompletnie wyczerpana a ja jeszcze to wszystko utrudniłam. Owinęłam się wokół pępowiny a na dodatek wychodziłam nóżkami na świat. Lekarze byli zmuszeni na cesarskie cięcie... no i niestety ja uszłam z życiem ale nasza mama nie wytrzymała. Ostatnimi jej słowami były " Przepraszam cię Katherino i Niallu Kocham was" Po czym odeszła. - Kat płakała, ja także - Zawieźli mnie do inkubarora bo nie byłam w stanie sama oddychać. Gdy tata przyjechał i dowiedział się co zaszło wpadł w panikę. Byłeś zdrowy a ja nie, więc zabrał cię do domu. Następne 2 miesiące spędziłam w szpitalu i zdrowiałam. W miare możliwości ojciec mnie odwiedzał ale powoli nie dawał rady i psychicznie i fizycznie z 2 dzieci. Ledwo wychodziło mu z tobą a co dopiero ja. Po wielu dniach mślenia, rozpaczania i płakania zdecydował się na adopcje. Wybrał rodzinę z którą miał stały kontakt. Powiedział że jak byliśmy mali, czyli mieliśmy po około 3 lat spotkaliśmy się. Od małego żyłam w świadomości o adopcji ale ojciec nie chciał także i ciebie o niej poinformować. Przed śmiercią wysłał mi to zdjęcie. Nie jestem na niego za to zła, rozumiem jego postępowanie i mimo wszystko go kocham.
Gdy skończyła już nieco lepiej rozumiałem tą całą sytuację. Ale nadal po mojej głowie krążyło wiele pytań. Fajnie że dopiero teraz dowiaduje się o tym że mam siostręa całe moje życie to jedno wielkie kłamstwo! Siedziałem tak i i myślałem. Nikt nie zamierzał przerwać ciszy.. no i dobrze. Gdy już ogarnąłem prawie wszystko zacząłem zadawać Kat pytania. Z tego co się dowiedziałem ona na życzenie ojca i za zgodą rodziców adopcyjnych miała na nazwisko Horan. Miała 2 rodzeństwa młodszego, to tak jak ja...A macocha wiedziała o wszystkim już od kąd poznała tatę. Powoli dowiadywałem się coraz więcej, następnie była jej kolej na pytania. Odpowiedziałem na wszystkie jak najlepiej umiałem, potem był nastał czas na obiad.

 /Lusiaczek

Rozdział 2

Pobudka była niezbyt mila bowiem Louis i Harry postanowili skoczyć na mnie i Zayna z rozpędu ciekawi reakcji. Założyli się kto głośniej krzyknie. Ehh Zayn spal dalej mimo bólu i ciężaru Louisa, ja natomiast zdobyłem się na "Ała co jest?„ Była 6;39 a śniadanie miało być o 8 z tego co dowiedziałem się od Liama. Ten na szczęście nie spał od 6 i ogarniał swoje rzeczy wiec jego bolesna pobudka nie dotyczyła. Posłem wziąć szybki prysznic aby się rozbudzić. Gdy byłem gotowy i wyszedłem z łazienki Zayn już nie spal a chłopaków nie było w domku.
- Heh masz twardy sen...
- no tak trochę, nawet nic nie poczułem - powiedział ze śmiechem - a ty jak to zniosłeś?
- uhh no trochę bolało... Jestem ciekawy czy co ranek będziemy tak mieć.
- damy rade, trzeba z nimi porozmawiać!
- to powodzenia. Oni śmieją się dosłownie z wszystkiego wiec nie widzę sensu rozmawiania z nimi...
- no w sumie...
Teraz Zayn poszedł się przebrać i wziąć prysznic a ja weszłem na gg w telefonie i zacząłem rozmawiać z kumplami. Chwile potem zadzwoniła mama i odpisałem jej wszystko odkąd wysiadłem z autokaru. Ta życzyła mi powodzenia i zakończyliśmy rozmowę. Gdy Zayn wyszedł z łazienki była prawie 8 tak tez poszliśmy na śniadanie. Przy stole siedzieli już Styles i Louis. Liam szedł za mną i Zaynem. Usiedliśmy do stolo i jak pokazała się ta kelnerka co wczoraj, Loui i Harry znowu zaczęli się wygłupiać. Gdy ogarnęli się zaczęliśmy jeść. Teraz jak już się nie śmiali mogliśmy się chociaż zapoznać. Okazali się być spoko. Żartowaliśmy razem i powoli przyzwyczajaliśmy się do naszego towarzystwa. Liam poinformował nas ze zaraz po śniadaniu odbędzie się apel. Tak wiec gdy zjedliśmy udaliśmy się w piątkę na plac zebrań i usiedliśmy kolo siebie na krzesłach. Dyrektorka obozu Anna przedstawiła nam kadrę czyli opiekunów, sprzątaczy, pielęgniarkę, kucharki i kelnerki. Owa dziewczyna na którą tak reagowali Loui i Hazza miała na imię Katherina. Teraz gdy się jej przypatrzyłem okazało się ze jest śliczna. Miała długie ciemne włosy i długie nogi. Nie miała jakiś tam wielkich piersi a pasujące do jej sylwetki, tyłek tez miała niezły. No dobra teraz nie dziwie się tak zachowują. Ale szkoda ze patrzą na sam wygląd a nie na charakter. No cóż nic na to nie poradzę. Następnie jeden z opiekunów pan Jerry przedstawił nam plan zajęć. Okazało się ze w przed ostatni dzień odbędzie się konkurs talentów. A oprócz tego dla chętnych jest nauka gry na rożnych instrumentach, wokal, basen, plastyka, zajęcia sportowe i ogółem to co wymyślimy. Tak tez przez ten tydzień nie będę się nudził..Po apelu rozeszliśmy się do domków. Szczerze to nie miałem nic do roboty , a z kolei ze nie wziąłem swojej gitary udałem się do świetlicy. Przywitała mnie hmm o ile się nie mylę pani Laura. Odpowiadała ona za instrumenty.
- o witaj, jak się nazywasz? - zapytała słodkim głosem.
- umm jestem Niall i chciałem się zapytać czy mógłbym skorzystać z gitary
-och grasz?
- no trochę...
- o jak milo, tak możesz wziąć , chcesz ja do pokoju czy Zostać tutaj?
- zostać tutaj.
-Dobra to tam są gitary. Ale potrzebuje tutaj twojego podpisu. - wskazała na zeszyt.
- ok.
Podpisałem się i udałem się pod wskazany dział z gitarami. Wybrałem najbardziej przypominająca moja akustyczna. Usiadłem na schodach i zacząłem grac. Bylem w swoim żywiole, bo gdy słyszę melodyjny dźwięk gitary moje serce galopuje. Łapałem co róż inne akordy i kombinowałem z biciem. Przypomniałem sobie chwyty do piosenki "That should be me„ i zacząłem to grac. A po chwili i śpiewać. Kochałem to robić, w sensie ze śpiewać i rzucać się w wir muzyki. Zapomniałem o tym ze pani Laura tutaj jest., zapomniałem o wszystkim. Cofnąłem się pamięcią do tamtej chwili gdy jechałem samochodem z ojcem. Pozwolił mi prowadzić... Ale t był błąd. Cala drogę jechałem dobrze, tata mnie chwalił a w momencie gdy chciałem wjechać na ulice na której mieszkam stało się. Pewien chłopak, złodziej uciekał ukradzionym samochodem, i stuknął mnie. Straciłem panowanie nad wozem i wpadłem na slup Po czym straciłem przytomność. Obudziłem się w szpitalu i okazało się ze mój jedyny rodzic nie żył. Od tamtej pory mieszkałem z macocha. Mama umarła przy poradzie. To tata nauczył mnie grac i rozbudził we mnie miłość o muzyki. A teraz go niema. Zakończyłem piosenkę i samotna łza spłynęła po moim policzku. Otworzyłem oczy, dopiero teraz zorientowałem się ze miałem je zamknięte. Ujrzałem przed sobą panią Laurę ale nie była sama. Obok niej stała Katherina. Stały tak i domyśliłem się,że mnie słuchały. Gdy skończyłem zaczęły klaszczeć. Trochę się speszyłem ... Nie trochę... Bardzo.
- wow świetnie śpiewasz! - powiedziała pani Laura.
Katherina nadal stała i przyglądała mi się. Miała duże błękitne oczy w których na chwile sie zatraciłem. Odwróciła sie a ja odchrząknąłem. 
- umm dziękuje. 
Kobieta jeszcze raz mi pogratulowała i zostawiła nas samych. Mnie i Katherine. Wstałem i podeszłem do niej. 
- hej jestem Niall
- hej , wiem ..... No bo ja... Jestem twoja siostra.
Nastała niezręczna Cisza. Co ona powiedziała?! Ale przeciez to nie mozliwe.! Stalem i patrzyłem sie na nia jakby byla z innej planety... O co tu chodzi?!! /Lusiaczek

czwartek, 27 września 2012

Rozdział 1

"Szybciej, szybciej noo...uff zdążyłem"- Wsiadałem do prawie pustego szkolnego autobusu z dwoma dużymi torbami. "Jestem ciekawy jak tam będzie... jej cały tydzień wolnego od domu i obowiązków. Jak ja kocham takie obozy! Tyle że nikogo stąd nie znam..." Moje farbowane acz nie do końca blond włosy powiewały na wietrze przez okno. "No nareszcie!" Wziąłem walizki i wysiadłem pod szkołą. Założyłem słuchawki na uszy i puściłem muzykę. Różniłem się od innych, chciażby tym że słuchałem nie metalu ani techna tak jak każdy w koło. Do mojego serca przemawiał POP. Ze słuchawek akurat kawałek Justina Biebera "As Long As You Love Me". Całe szczęście w moich porzednich miejscach zamieszkania nie było osób którego nie lubiły. Oczywiście nie zawsze było tak pięknie bo często sobie ze mnie żartowali ale nie w jakiś chamski sposób... a tutaj... porażka! Nie dość że nade mną  mieszka koleś który non stop puszcza na cały regulator techno to jeszcze każdy jest chamski. Nawet pani w spożywczym 
Udałem się pod moją nową szkołę cągnąc za sobą ciężkie walizi. " Ciekawe czy fajne osoby będą jechać..." Minęło jakieś 20 minut a każdy już przybył. Było nas z jakaś setka. Dyrektorka obozu stanęła przed nami i zaczęła wyczytywać nazwiska...
- Niall Horan! - to ja.
Wstałem z krzesła i udałem się do aurokaru już bez walizek. Mieliśmy je zostawić a kierowca je powkłada do bagażnika. Poszedłem na sam koniec pojazdu i usiadłem z dala od innych pod oknem. Napisałem mamie esa że zaraz ruszamy, po czym puściłem znowu muzykę. Gdy każdy siedział już na miejscach odjechaliśmy. Obok mnie siedział chłopak o czarnych włosach i brązowych ochasz. Mimo że nie wygląda na takiego, wstydził się i tak jak ja trzymał na uboczu. "Napewno się polubimy". Jechaliśmy na biwak w góry i mieliśmy być na miejscu dopiero za 10h. 
Udało mi się przysnąć, ale obudziły mnie śmiechy przebijające przez muzykę w słuchawkach. Ciekawe czemu było im tak wesoło... Otworzyłem ochy, zobaczyłem że chłopak obok mnie także spał. Pobudkę zafundował mi chłopak z burzą loków na głowie. Śmiał się ze swojego kolegi z bluzką w paski który budził koleżankę w dość nietypowy sposób. 
- Louis noo, bo dziewczyna se nadzieje u ciebie zrobi! - krzyknął poprzez śmiech loczek...
- Oj Hazza,Hazza... ja tylko ją budzę! - odpowiedział po czym znowu wybuchnął nieogarniętym śmiechem.- A zaraz resztę pobudzimy!
"Ehh.. oszczędze sąsiadowi bolesnej pobudki" pomyślałem po czym szturchnąłem kolegę. Ten wstał, leniwie się rozciągnął i rozejżał kto go obudził.
- Radze ci nie spać, bo ten w szelkach funduje ciekawe pobudki każdemu kto śpi ... -poinformowałem go.
- Ahh dzięki...- powiedział z wdzięcznością- Jestem Zayn a ty ?
- Niall...
I tak zaczęła się nasza znajomość... Przegadaliśmy resztę drogi plotkujjąc o osobach i opowiadając o życiu i zainteresowaniach... Tak jak myślałem, polubiliśmy się odrazu.
Gdy byliśmy na miejscu był już wieczór. Poszliśmy z Zaynem po bagaże po czym na apel organizacyjny. Teraz było przydzielanie do 5 osobowych domków. Na środek wyszedł chłopak o kasztanowych włosach i się przydstawił :
- Witajcie, jestem Liam Payne i będę grupowym obozu, czyli łącznikiem między nami a opiekunami. Ode mnie będziecie dowiadywać się gdzie i kiedy będą zajęcia, posiłki itp...
Jak skończył mówić wstąpił do tłumu i razem z nami czekał na przydzielenie do domków. 
Dyrektorka obozu zaczęła wymieniać po pięć nazwisk. 
- Horan, Malik,Payne,Styles i Tomlinson domek nr, 69 - powiedziała.
Ucieszyłem się że będę z Zaynem w pokoju . No ale niestety zamieszkaliśmy jeszcze z loczkiem Harrym i tym w paskach Louisem. Ten cały grupowy też wydawał się fajny... No zobaczymy co z tego wyjdzie.
Poszliśmy w piątkę pod nasz domek. Harry cały czas się śmiał że mieszkamy pod numerem "69". 
Łóżka były koło siebie. Wybrałem te koło Malika.... jedynej osoby którą tutaj znałem. Liam też spał koło mnie. Teraz był czas na rozpakowanie się. Tak więc wziełem się do roboty. Przypadały mi 2 szuflady i 2 półki... tak jak każdemu. Jakąś godzinę później udaliśmy się na kolację.
Gdy przechodziła obok nas kelnerka, mniej więcej w moim wieku chłopacy- Harry i Louis zaczęli się wygłupiać i gwizdać chcąc zwrócić na siebie uwagę. "Typowe" - pomyślałem. i zacząłem jeść. Na kolację były kanapki. Oczywiście byłem strasznie głodny i zjadłem najwięcej. To teraz chłopacy mieli powód żartozania sobie ze mnie... super. Po kolacji poszliśmy do domków się wykąpać i spać. Słyszałem jak Styles śpiewa pod prysznicem... no to nie jestem sam. A nawet mu to wychodzi! Jeszcze przed snem chwilę porozmawiałem z Zaynem. No to zapowiada się ciekawy obóz...

/Lusiaczek

Witajcie!

Witajcie :D Jestem Lusiaczek a to jest mój 2 blog ^^ Adres tego pierwszego to http://niallhoran-and-onedirection.blogspot.com/ Zapraszam do czytania :3 Noom to w następnej notce zamieszcze pierwszy rozdział. Opowiadanie będzie przedstawiane oczami bohaterów i nie zabraknie w nim przygód :D Tak więc zapraszam do czytania! <3